Dzień był bogaty w działania. Najpierw dzieci okleiły moją bluzkę kolorowymi kropkami, następnie obejrzeliśmy film o Vashti i porozmawialiśmy o jej zachowaniu. Dzieci stwierdziły, że pani nauczycielka pomogła dziewczynce odkryć talent do malowania kropek, a potem ona pomogła odkryć talent chłopcu do malowania gzygzaków.
Przyszła pora na zastanowienie się nad swoimi talentami, albo zdolnościami. Nie było z tym wielkiego kłopotu, moi uczniowie potrafili dokładnie sprecyzować w czym są świetni.Porozmawiali o tych talentach z kolegami i koleżankami, mieli za zadanie pogratulować takich wspaniałych zdolności.
Swoje talenty narysowali w takich samych ramkach, w jakich Vashti namalowała kropkę.
Były obrazki do połączenia kropek z numerkami w zakresie 20, niektórzy stwierdzili, że zbyt łatwe, ale każdy starał się dokładnie i starannie wykonać zadanie. Na zajęciach matematycznych w sali zabaw poszukiwaliśmy kartoników z kropkami i odpowiadająca im cyfrą. Było to podchwytliwe zadanie, bo nie każdy kartonik miał parę, liczył się też refleks. Na karcie pracy podzielonej na 8 prostokątów należało narysować tyle kropek ile wskazywała cyfra, a następnie dobrać się w pary i dokonać sprawdzenia. Nagrodą za poprawne wykonanie rysunków była narysowana na karcie kolegi uśmiechnięta buźka. Było sporo liczenia.
W końcu dzieci dobrały się w zespoły czteroosobowe i otrzymały dużą kartkę podzieloną na 4 części. W każdej części była narysowana jedna kropka. Należało narysować obrazek, który w sobie zawierałby tę kropkę. Patrzyłam z radością jak dzieci sprawnie podzieliły się na zespoły, nikt nie stał sam, a jedna grupa była pięcioosobowa i nie stanowiło to problemu. Ta grupa dostała kartkę podzieloną na 5 części.
Grupy prezentowały swoje prace, a pozostałe dzieci biły brawa za pomysłowość i starania.
Jutro dalsza część Dnia Kropki - prace plastyczne z farbami.
W weekend pomyśleliśmy z synkiem, że do Dnia Kropki bardzo pasowałaby książka autorstwa Hervé Tullet - "Naciśnij mnie"... ale potem o tym zapomnieliśmy ;) dziś dowiedziałam się od synka, że książeczka pojawiła się na lekcji - ktoś w klasie wpadł na ten sam pomysł i nie zapomniał o realizacji :) pozdrowienia dla IB!
OdpowiedzUsuńTak, książeczkę przyniosła Julianna i z radością się zaczytaliśmy. Wszystkie polecenia z potrząsaniem wykonywałam sama, ale naciskanie, obracanie itp wykonywały dzieci. Julianna na to pozwoliła, chociaż bardzo martwiła się, by nie zabrudzić książeczki.
Usuń